Jeśli zauważasz, że tradycyjne podejście do reklamy nie zdaje w twoim przedsiębiorstwie egzaminu, najwyższy czas, byś zwrócił się ku nowatorskim rozwiązaniom. Przedstawiamy marketing partyzancki, interesującą formę promocji marki, która może się okazać lekiem na wszystkie twoje bolączki. Na dodatek - całkiem tanim!

Na czym polega marketing partyzancki

Marketing partyzancki to świeża koncepcja, której największym atutem jest niski koszt wdrożenia. Można zauważyć jego podobieństwo do marketingu wirusowego - można go określić jako jego specyficzną odmianę. Głównym założeniem marketingu partyzanckiego jest zwiększenie świadomości marki poprzez niekonwencjonalne działania oparte na humorze, kontrowersji i szoku. Jego sednem jest oddziaływanie na emocje konsumentów - chodzi o to, by pod wpływem impulsu dokonywali oni zakupu reklamowanego produktu. Marketing partyzancki nie stawia na racjonalne przekonywanie klienta i demonstrowanie mu rzeczywistych cech i parametrów danej rzeczy. Tutaj osią działania jest przekaz emocjonalny, wytwarzający pewną więź na linii marka-konsument. Celem promującej się w ten sposób firmy jest zwrócenie na siebie uwagi, szybkie rozbudzenie emocji i zebranie plonów w postaci zwiększonej sprzedaży niesionej na fali spontanicznych decyzji odbiorców.

Marketing partyzancki - jak się przygotować?

Marketing partyzancki, w odróżnieniu od standardowych koncepcji, nie wymaga tworzenia złożonych analiz. Wystarczy tylko zidentyfikować grupę docelową, która może być naprawdę szeroka, gdyż reakcje emocjonalne są rzeczą dość uniwersalną. Niepotrzebne jest też obserwowanie podmiotów konkurencyjnych, gdyż cała idea marketingu partyzanckiego opiera się na stworzeniu czegoś totalnie oryginalnego, czego jeszcze nigdzie nie było. Doświadczenia innych są tutaj mało znaczące, choć oczywiście można czerpać inspirację.

Marketing partyzancki na przkładzie

Interesującym przykładem marketingu partyzanckiego jest reklama samochodów Mercedes-Benz. Co ciekawe, do takiej formy uciekł się koncern, który raczej na brak pieniędzy nie narzeka. Marketing partyzancki zazwyczaj jest domeną firm niemogących sobie pozwolić na długie i drogie kampanie reklamowe. W reklamie wykorzystano kontrowersję - samochód rozjeżdża małego Adolfa Hitlera, a całość kończy się wymownym sloganem podkreślającym, że pojazdy tej niemieckiej marki rozpoznają niebezpieczeństwo, zanim ono się pojawi. Mimo drastycznej treści taki przekaz wywołał uśmiech na twarzy u większości odbiorców, co przełożyło się na większą sprzedaż.

Czy marketing partyzancki ma pułapki?

Marketing partyzancki pokazuje wszystkim, że wykreowanie szumu wśród konsumentów i zwiększenie świadomości marki wcale nie musi wiązać się z ogromnymi nakładami na promocję i użyciem setek wielkoformatowych billboardów. Kluczem do sukcesu jest tutaj wyobraźnia twórców, dzięki której powstaje przekaz oryginalny i przyciągający uwagę odbiorców. Marketing partyzancki daje dużą swobodę w operowaniu kontrowersyjnymi treściami, jednak nie wolno zapominać, że przesada jest niezdrowa. Brak umiaru w epatowaniu przemocą czy drastycznymi obrazami może doprowadzić do tego, że konsumenci odwrócą się od marki. Ludzka psychika skonstruowana jest w ten sposób, że potrafi wypierać treści wywołujące duży dyskomfort. Ponadto w społeczeństwie obowiązują pewne normy, określające niektóre rzeczy jako tematy tabu. Złamanie takiego tabu może wiązać się z gwałtowną reakcją opinii publicznej, nie mówiąc już o konsekwencjach prawnych. A przecież nikt nie chce, by jego produkcja trafiła na indeks reklam zakazanych, prawda?