Jednym z największych wyzwań właścicieli stron internetowych jest zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa w trakcie korzystania z ich zasobów. Certyfikaty SSL mają uwierzytelniać strony, na których dane wprowadzane przez internautów są bezpieczne. Certyfikat ssl - co jeszcze warto o nich wiedzieć?

Certyfikat SSL

SSL jest skrótem od wyrażenia „secure socket layer”. Za ten internetowy protokół stworzony w 1994 roku na początku odpowiadała nieistniejąca już firma Netscape Communication. W największym uproszczeniu, chodzi o pewien model szyfrowania, który służy zabezpieczania poufności oraz integralności przesyłanych danych.
Pisząc już najzupełniej obrazowo – certyfikat SSL to charakterystyczna kłódeczka, którą widzisz w przeglądarce internetowej obok adresu wielu witryn, np. sklepów internetowych czy portali informacyjnych, które w ten sposób dbają o bezpieczeństwo. E-commerce stanowi zresztą dobry przykład, ponieważ trudno wyobrazić sobie, żeby klienci chętnie korzystali ze sklepu, a więc zostawiali swoje poufne dane (imię i nazwisko, adres, numer telefonu itd.), który nie gwarantuje w żaden sposób, że wprowadzane informacje są bezpieczne.

Trzy walidacje certyfikatów SSL

SSL dzielimy zasadniczo na trzy rodzaje.

  • DV,
  • OV,
  • EV.

DV, czyli Domain Validation, to certyfikat najprostszy, a zarazem najtańszy, częstokroć udostępniany za darmo. W tym przypadku weryfikacji podlega jedynie, jak wskazuje nazwa, domena. Czy sam fakt, że certyfikat SSL typu DV jest przydzielany za darmo, dyskwalifikuje go? Niekoniecznie, szczególnie jeżeli strona internetowa jest swego rodzaju wizytówką, np. zawiera tylko informacje na temat działalności konkretnej firmy, a użytkownicy rzadko lub wcale wprowadzają na niej swoje dane.

OV, czyli Full Organization Validation, jest już nieco bardziej skomplikowanym standardem certyfikatu SSL. Użytkownicy Sieci mogą na stronach, które są nim objęte, zidentyfikować dane dotyczące firmy i podmiotu, który jest jej właścicielem. To rekomendowana walidacja dla witryn, na których zbiera się zapisy do newslettera czy odpowiedzi na pytania ankietowe.

EV, czyli Extended Validation, stanowi przykład najbardziej złożonego certyfikatu. W tym przypadku płatna weryfikacja obejmuje tak szczegółowe dane jak umowy czy rejestracje podmiotu, do którego należy strona. Wyprzedzając ewentualne pytania i wątpliwości, na standard EV decydują się zazwyczaj „najwięksi” – sklepy internetowe, banki czy firmy dbające o absolutnie każdy detal i aspekt swojej działalności.

Płacić czy nie płacić

Choć strona bez certyfikatu i charakterystycznej kłódeczki wygląda z gruntu podejrzanie, nie jest to najważniejsza sprawa, jeśli chodzi o bezpieczeństwo strony. Dlatego też nie trzeba z miejsca planować inwestycji w najbardziej skomplikowany poziom walidacji. Wszak jest możliwa sytuacja, w której nieuczciwy podmiot, np. fałszywy sklep, złamie prawo, posiadając SSL. To nie jest najważniejsze. Kluczem jest zadbanie wszystkie elementy strony, dzięki którym dane użytkowników są jak najlepiej chronione. A na dobry początek warto po prostu zatroszczyć się o posiadanie certyfikatu, choćby i darmowego.