Start-up to popularne określenie na młodą firmę - najczęściej z branży technologicznej i IT - opartą na innowacyjnym pomyśle, który ma wielki potencjał rozwojowy. Do tej kategorii można zaliczyć np. Facebooka czy Instagram. Start-up stał się w ostatnich latach słowem-kluczem, wytrychem do świata pieniędzy i sławy, przedmiotem marzeń milionów ludzi z całego świata. Stał się emanacją starego mitu kariery “od pucybuta do milionera”. Ale czy start-up to rzeczywiście gotowy przepis na sukces?
Pomysł na start-up
Start-up to przede wszystkim pomysł. Jeśli jest on rzeczywiście chwytliwy i posiada potencjał, wówczas zdobycie środków na jego realizację nie jest jakimś wybitnie trudnym zadaniem. Warto zaznaczyć, że idea stanowiąca fundament start-upu nie musi być zupełnie świeża - może to być po prostu doskonała metoda wykorzystania istniejących już wzorów. W końcu Mark Zuckerberg wcale nie wynalazł portalu społecznościowego - on zrealizował jego koncepcję w najlepszy możliwy sposób, tworząc Facebooka. Jeszcze ciekawszy przykład wtórnego pomysłu można zaobserwować w przypadku hełmu do rzeczywistości wirtualnej o nazwie Oculus Rift. Projekt zebrał prawie 2,5 miliona na Kickstarterze, ponieważ rozbudził nadzieje graczy z całego świata na stworzenie pierwszego urządzenia tego typu z prawdziwego zdarzenia, które nie będzie wywoływać mdłości w trakcie użytkowania i zaoferuje niezapomniane wrażenia wsiąknięcia w wirtualny świat.
Jakie cechy powinien posiadać pomysł na start-up?
Powyższą kwestię należy przeanalizować według marketingowych schematów. Pod lupę należy wziąć konkretny produkt do zaoferowania - aplikację, usługę, wynalazek, gadżet, stronę WWW itp. Do kogo jest skierowany? Jakie korzyści przyniesie klientom? Czy ułatwi ich życie? Przykładem dobrze skrojonego produktu jest polski start-up Estimote, który zdobył uznanie m.in. na amerykańskim TechCrunch, prestiżowym konkursie dla młodych firm z branży IT. Polacy oferują aplikację na smartfona oraz system specjalnych sygnalizatorów (beacons). Taki nadajnik umieszczony przy wejściu do sklepu będzie wysyłał przechodniom informacje na temat oferty oraz spersonalizowanych promocji. Gdy zachęcona reklamą osoba wejdzie do środka, kolejne sygnalizatory będą powiadamiać o specyfikacji konkretnych towarów i dostępnych ich wersjach. Ostatni beacon od polskiego start-upu może odpowiadać za błyskawiczną płatność mobilną za kupione rzeczy. W mieszkaniu urządzenia Estimote mogą się przydać do programowania przypomnień - aktywowanych, gdy właściciel aplikacji znajdzie się w pobliżu sygnalizatora. Na przykład przy wychodzeniu z domu beacon przypomni o konieczności kupienia chleba i zamknięcia okien w całym mieszkaniu.
Jak finansować start-up?
Jest wiele źródeł finansowania start-upu. Ostatnio wielką popularność zdobywa finansowanie społecznościowe, czyli crowdfunding. Pomysł na biznes lub konkretny produkt (zwykle jest to powiązane) przedstawiany jest internautom, którzy wspierają go (lub nie) wpłatami na konto portalu crowdfundingowego. Jeśli projekt zbierze założoną na początku sumę środków, pieniądze są przekazywane jego twórcom. W zamian za wsparcie mikroinwestorzy otrzymują rozmaite korzyści - czasem jest to gotowy produkt, czasem pewien wpływ na jego opracowywanie. Dla właścicieli start-upu finansowanie społecznościowe jest doskonałym narzędziem do konfrontacji swojego pomysłu z rzeczywistością. Może się okazać, że to, co na papierze i w opinii znajomych wyglądało fantastycznie, zostanie chłodno przyjęte przez internautów, czyli potencjalnych nabywców finalnego produktu lub usługi.
Inną metodą finansowania start-upu jest skorzystanie z pomocy aniołów biznesu. Wbrew pozorom nie chodzi tu o niebiańskie istoty, których zadaniem jest opieka nad śmiertelnikami parającymi się prowadzeniem firmy. Aniołowie biznesu są zazwyczaj doświadczonymi przedsiębiorcami dysponującymi kapitałem, siecią kontaktów i ekspertyzą - i chcącymi się nimi podzielić z początkującymi właścicielami start-upów. Oczywiście nie za darmo - włożenie pieniędzy i czasu w młodą firmę to inwestycja, która ma się zwrócić w ciągu kilku lat.
Kapitał na start-up można uzyskać także dzięki funduszom venture capital, które są dość podobne do instytucji aniołów biznesu. Różnica polega na tym, że podmioty tego typu działają otwarcie, a przedsiębiorcy realizujący anielską pomoc dla młodych firm często pozostają anonimowi. Ponadto w przypadku venture capital mamy do czynienia z pieniędzmi z funduszu należącego do wielu inwestorów - anioł biznesu zaś ryzykuje wyłącznie środkami z własnego zasobu.
Jeśli start-up jest oparty na szczególnie innowacyjnej idei, można pokusić się o wystartowanie w jednym z wielu konkursów, w których nagradza się najbardziej obiecujące raczkujące przedsięwzięcia. Takim wydarzeniem jest wspomniany wcześniej TechCrunch - warto obejrzeć debiutujący w tym roku serial Silicon Valley, by zobaczyć jego kulisy. Nagrodą w start-upowych turniejach są zazwyczaj pieniądze lub kontrakty z inwestorami, będącymi zarazem organizatorami takiego starcia firm. Ale smakowitszym od przelewu kąskiem jest możliwość dostania się pod opiekę tak zwanego inkubatora start-upów. Chodzi tu o zapewnienie początkującym przedsiębiorcom infrastruktury, kadry i kontaktów, które są konieczne do przepoczwarzenia start-upu w dojrzałą kurę znoszącą złote jaja. Z takiego przywileju korzystają też Polacy - twórcy aplikacji Lingly, którzy uzyskali dostęp do akceleratora Marka osobista na Instagramie - przykłady polskich sukcesów w Dubaju. Nasi rodacy zostali docenieni nie tyle za samą aplikację do nauki języków, ale za nowatorskie podejście do całego procesu uczenia.