Bohdan Zdrojewski, długoletni minister kultury, zapowiedział szerokie zmiany w kwestii telewizji publicznej. Modyfikacje prawne będą dotyczyły abonamentu - który ma stać się powszechną daniną - oraz zakresu i liczby przekazów reklamowych w mediach państwowych.
Aktualnie podatnicy muszą uiszczać abonament za radio i telewizję, który jest jednak kiepsko ściągalny. W niedalekim czasie jego miejsce ma zająć opłata audiowizualna, pobierana od każdego gospodarstwa domowego. To oznacza, że łożyć na media publiczne będą musieli wszyscy obywatele Polski - nawet ci, którzy nie mają w domu telewizora ani radia. Naturalnie telewizję można oglądać za pomocą komputerów, jednak pojawia się kolejne pytanie - co z tymi osobami, których oferta TVP i Polskiego Radia zupełnie nie interesuje?
Nie wiadomo jeszcze, jaki będzie obowiązywał sposób liczenia daniny - w propozycjach jest albo stawka od adresu pocztowego, albo od licznika energii elektrycznej. Nowa opłata audiowizualna ma przynieść większe wpływy budżetom mediów publicznych, co z kolei może zmienić proporcje ich finansowania. Znaczy to, że zostaną wprowadzone kolejne ograniczenia dotyczące czasu i sposobu emisji bloków reklamowych - dobra wiadomość dla widzów, kiepska dla reklamodawców.
Według zapowiedzi ministra przynajmniej 10 procent z dochodów z opłaty może w pierwszym roku zostać przeznaczone na szeroko pojętą działalność misyjną, także tą wykonywaną przez media komercyjne. Ministerstwo deklaruje, że opłata audiowizualna ma wynosić ok. 10-12 za miesiąc. Ulgi dla osób w złej sytuacji finansowej, rencistów i emerytów zostaną utrzymane.