W poprzednich częściach przeglądu seriali zajmowaliśmy się najlepszymi produkcjami w swoich kategoriach. Dziś przyszedł czas na nieudane dzieci scenarzystów. Paradoksem jest tu to, że spora część z nich mimo wszystko odniosła wielki komercyjny sukces i wciąż cieszy się popularnością wśród widzów, tak jak ostatnia pozycja w naszym zestawieniu, czyli...

8. Game of Thrones

Pewnie tym wpisem zdobędę wielu wrogów, ale trudno - takie jest moje zdanie. To nie tak, że produkcja HBO jest zła - ale wybitna także nie jest. W przeciwieństwie do książek, które są arcydziełem gatunku. Jak się można domyślić, scenarzyści i reżyserzy nie udźwignęli ciężaru, jakim obarczył ich legendarny George R.R. Martin. Aby przyciągnąć widownię, musieli przydługie i nużące sceny poprzeplatać seksem i przemocą. Każdy, kto przeczytał sagę Pieśni Lodu i Ognia, poznał się na przekłamaniach i odejściach od oryginału, których obecności nie można wytłumaczyć inaczej niż chęcią zszokowania widowni tanim sposobem. Takie zabiegi doprowadziły do spłycenia, a nawet wykoślawienia niektórych postaci, które w książkach zostały opisane dużo lepiej. Ogólnie więc - bardzo popularna klapa. Goryczy dodaje fakt, iż Martin zdradził twórcom serialu to, jak potoczą się losy niektórych w postaci w dwóch ostatnich - jeszcze niewydanych - tomach, co bardzo zniechęca do oglądania tych fanów literatury, którzy nie chcą psuć sobie niespodzianki.

7. Scandal

Serial opowiada historię agencji zarządzania kryzysowego, prowadzonej przez charyzmatyczną (ale tylko w zamyśle twórców) Olivię Pope, byłą pracownicę Białego Domu wysokiego szczebla. Agencja zajmuje się tuszowaniem wszelkiego rodzaju skandali z udziałem możnych i potężnych osobistości ze stolicy USA. Założenia produkcji brzmią interesująco, niestety - wykonanie zawiodło. Kolejne sprawy są po prostu nudne, a Kerry Washington w roli głównej zupełnie nie przekonuje. Jej podwładni ciągle powtarzają, jaka ich szefowa jest wspaniała, skuteczna i bezwzględna, ale w akcji wcale tego nie udowadnia. Serial nudzi.

6. Sleepy Hollow

Oto przykład na to, jak można zszargać dobre imię świetnego filmu sprzed lat. W 1999 roku do kin wszedł Jeździec Bez Głowy (Sleepy Hollow) w reżyserii genialnego Tima Burtona. Był to kapitalny horror, dziś klasyka gatunku. A serial na jego kanwie? Cóż, nie dość, że nudy, to jeszcze totalne przekombinowany. Atutem pierwowzoru kinowego była aura tajemniczości wokół straszliwego upiora nawiedzającego senne miasteczko. W serialu pojawiają się jakieś totalne bzdury o nadchodzącym końcu świata i jeźdźcach Apokalipsy. A na dodatek głównym bohaterem jest postać z XVIII wieku, magicznie wskrzeszona w 2013 roku… Dość już tych dyrdymałów - odradzam oglądanie.

5. Haven

Do małego miasteczka o wdzięcznej nazwie Haven przybywa agentka FBI. Im dłużej tam mieszka, tym bardziej przekonuje się o nadprzyrodzonych zdolnościach mieszkańców mieściny. Brzmi zachęcająco? Ani trochę, prawda? I założenia serialu, i ich realizacją są po prostu nudne. Wszystko to już gdzieś widzieliśmy, nie warto tracić czasu.

4. Alcatraz

Jeśli za produkcję serialu bierze się J.J. Abrams, można spodziewać się sukcesu. Ale nie tym razem. Alcatraz próbował nas przekonać swoją dziwaczną fabułą - oto w osławionym więzieniu na wyspie zaczynają pojawiać się więźniowie z dawnych lat, którzy chwile przed zamknięciem tej instytucji zniknęli w tajemniczych okolicznościach. Teraz w ich wyłapywanie zaangażowany jest agent z obsesjami, który do całego przedsięwzięcia wciąga jeszcze piękną panią detektyw i autora opracowania historycznego na temat Alcatraz. Trudno powstrzymać uśmiech zażenowania, gdy twórcy serialu raz za razem próbują wcisnąć widzom kolejną niedorzeczność.

3. Terra Nova

Kolejny serial ze sławnym producentem za sterami - tym razem za bary z dinozaurami wziął się sam Steven Spielberg. Fabuła w teorii wyglądała świetnie: grupa ludzi z ginącej Ziemi zostaje wysłana wstecz w czasie, do innej czasoprzestrzeni, by zacząć od nowa. Pielgrzymi osiedlają się w specjalnej kolonii, próbując ułożyć sobie życie wśród nieprzyjaznej natury - w tym dinozaurów. Zapowiadał się pasjonujący serial science-fiction, a wyszło naiwne kino familijne, na którym nawet dzieci się wynudzą. Potencjał Terra Nova można było wykorzystać na tysiąc kapitalnych sposobów, a zdecydowano się na bajeczkę o dobrym tatusiu, co to bardzo się troszczy o swoją rodzinę. Nic dziwnego, że serial zdjęto z anteny po pierwszej serii.

2. Prison Break

To z kolei sztandarowy przykład serialu, w którym z każdym sezonem widać postępującą degradację fabuły i wymyślanie kolejnych wątków na siłę. Pierwsza seria była fantastyczna - historia piekielnie inteligentnego człowieka, który z własnej woli trafił do więzienia, by wydobyć niesłusznie skazanego brata z celi śmieci wciągała niesamowicie i nie pozwalała oderwać się od ekranu. Ale dalej było już gorzej. Widać wyraźnie, że twórcy mieli pomysł tylko na rozgrywaną w więzieniu część fabuły - kolejne sezony, pisane chyba tylko po to, by odcinać kupony od renomy produkcji, raziły bełkotliwymi pomysłami i ciągnięciem wątków w nieskończoność. Tak jak dla niektórych Metallica skończyła się na Kill’em all, tak Prison Break należy wyłączyć po pierwszym sezonie, by nie psuć sobie zabawy.

1. Lost

Przypadek dość podobny do omawianego wyżej. Pierwsze sezony rewelacyjne, kolejne już coraz słabsze. Fabuła interesująca - na bezludnej (z pozoru!) wyspie rozbija się samolot, a rozbitkowie próbują przeżyć i ściągnąć pomoc. Z odcinku na odcinek odkrywane są kolejne tajemnicze wydarzenia, które intrygują widzów. Później następuje faza uporczywego przedłużania wątków, co prowadzi do znużenia. Przy ekranie trzyma jednak ciekawość - chęć poznania zagadki owej samotnej wyspy na Pacyfiku. Niestety, w ostatnich odcinkach okazuje się, że najbardziej “lost” tutaj byli twórcy - nie mieli pojęcia, jak to wszystko wytłumaczyć. Po prostu nagromadzili mnóstwo tajemnic wciągających widzów bez reszty, a potem rzucili ochłap w postaci beznadziejnego zakończenia, by jakoś to wszystko zamknąć. Jeśli kusi cię, by zacząć oglądać to monumentalne dzieło (132 odcinki!)... odpuść sobie. Stracisz tylko nerwy. 

Zapraszamy do przeczytania wszystkich artykułów z tego cyklu:

Subiektywny przegląd seriali