Zastanawiasz się, czy postawienie na SWL będzie skuteczną metodą uzyskania widocznych efektów pozycjonowania w krótkim czasie? Przede wszystkim - bądź ostrożny! Google od kilku lat prowadzi sprawne działania, mające na celu ograniczenie korzystania z systemu wymiany linków. Uczestnikom SWL gigant z Mountain View nie szczędzi kar - może być to znaczące obniżenie pozycji strony w wynikach wyszukiwania, ale także całkowite wykreślenie jej z indeksu wyszukiwarki. Dlatego warto zastanowić się nad tym, czy nie lepiej wykorzystać w pozycjonowaniu strony inne, akceptowane przez Google metody.
Co to jest SWL?
SWL to akronim systemu wymiany linków - jest to grupa wielu domen internetowych, która korzysta z tego samego systemu publikacji linków. Takie witryny noszą nazwę wydawców i zamieszczają w sieci wykupione linki do stron reklamodawców, czyli serwisów, które są zainteresowane szybkim podwyższeniem pozycji w wynikach wyszukiwania. W przypadku SWL wykorzystywana jest rola linków przychodzących w SEO - im jest ich więcej i im lepszej są jakości, tym strona ma szansę na lepszą pozycję na SERP-ach. Linki przychodzące są jednym z najważniejszych czynników wpływających na pozycję strony i ich rola wcale nie straciła wiele na znaczeniu.
Wśród SWL-i można wyróżnić systemy stałe oraz systemy rotacyjne (dynamiczne). Jaka jest między nimi różnica? W systemach stałych linki umieszczane są na tych samych stronach, zaś w systemach rotacyjnych - na stronach różnych. Kryteria przydzielenia konkretnych linków do stron są ustalane przez określony system wymiany linków.
SWL jako Black Hat SEO
Black Hat SEO to określenie na niedozwolone praktyki wykorzystywane w procesie pozycjonowania stron. Przykładem Black Hat SEO może być np. używanie meta keywords niezgodnych z tematyką strony w czasach, gdy ten meta znacznik miał jeszcze dla Google duże znaczenie w ustalaniu pozycji. Od kilku lat Google za działanie niedozwolone uznaje również korzystanie z systemów wymiany linków. W 2010 r. ukazał się tekst, w którym Google wyraźnie nawoływało do zaprzestania wykorzystywania SWL-i do pozycjonowania. Chcemy podkreślić, że jeśli zależy ci na reputacji twojej witryny, powinieneś trzymać się z daleka od przekazujących PageRank systemów wymiany linków. - pisali Matt Cutts i Kaspar Szymański z Google.
Google jeszcze przed 2010 r. ostro piętnował handel linkami w sieci, jednak tylko taki, który wiązał się z przekazywaniem PageRank przez strony. Jednocześnie twierdził, że branie udziału w SWL-ach może wpłynąć negatywnie na reputację i pozycję strony w dłuższej perspektywie. Powodem tego miała być często wątpliwa jakość stron, na których są umieszczane linki. Google uznało, że w wielu przypadkach SWL stał się po prostu źródłem pewnego i niemałego dochodu. W kolejnych latach postanowiono pójść na wojnę z systemami wymiany linków przekazujących PR. Przykładem tego, poza tzw. działaniami ręcznymi, może być chociażby wzrost znaczenia innych czynników w pozycjonowaniu, m.in. treści strony i dostosowaniu jej do użytkownika.
SWL a działania Google
SWL-e zaczęły być przez Google’a okładane sankcjami. O wzmożonych działaniach ze strony Google można było mówić na początku roku 2014, gdy został ukarany francuski SWL Buzzea, a także dwa polskie i jeden niemiecki system wymiany linków. Obecnie Google radzi sobie bardzo sprawnie z wykrywaniem systemów linkowania w sieci i korzystanie z nich zdaje się naprawdę mało opłacalne. Co może grozić serwisom biorącym udział w wymianie linków?
Algorytmy wyszukiwarki bez problemu wykrywają w sieci spam i tego typu strony są przesuwane automatycznie w dół wyników wyszukiwania. Jednak część działań spamerskich jest weryfikowania ręcznie przez pracowników Google - gdy strona będzie pozycjonowana w sposób niezgodny z wytycznymi, które akceptuje wyszukiwarka, może zostać przesunięta w dół wyników wyszukiwania lub usunięta z indeksu stron Google. Przede wszystkim są to jednak strony-wydawcy. Strony-reklamodawców Google ostrzega jednak, że linki pochodzące z serwisów biorących udział w SWL nie będą respektowane, co może znacznie wpłynąć na ranking pozycjonowanych za ich pomocą stron.
Konsekwencje korzystania z SWL - co dalej?
Gdy widzimy kuszącą ofertę możliwości dobrego wypozycjonowania strony za niewielką kwotę, uznajemy, że nie możemy jej przegapić i wchodzimy tym samym często w system wymiany linków. W ten właśnie sposób stajemy się stroną-reklamodawcą, co może wiązać się z konsekwencjami. Dla stron-wydawców sprawa wygląda trudniej, ponieważ muszą one na nowo zwrócić się do Google z prośbą o indeksację strony. Jeśli nie zostanie stwierdzone stosowanie działań niezgodnych ze wskazówkami Google, strona wróci do wyników wyszukiwania (gdy była usunięta z indeksu), jednak jej pozycję trudno będzie odbudować.
Jak jednak zabezpieczyć się przed linkowaniem ze stron uczestniczących w SWL? Przede wszystkim - gdy już nasza strona została podlinkowana - należy wykorzystać narzędzie do zrzekania się linków. Zdarza się też, że jeśli zlecamy pozycjonowanie stron wyspecjalizowanej agencji, wykorzystywane są przez nią SWL-e - powinniśmy wówczas zaznaczyć, że nie chcemy, by strona brała udział w systemach wymiany linków. Cały czas warto śledzić linki prowadzące do naszych stron, a w razie konieczności należy zwrócić się do webmasterów o usunięcie kłopotliwych odnośników.
Choć ryzyko związane z uczestnictwem w SWL-ach jest spore i ciągle wzrasta, nie brakuje opinii, że nie warto całkowicie rezygnować z systemów wymiany linków. Mają mieć one przede wszystkim zastosowanie w pozycjonowaniu stron zaplecza SEO dla strony głównej. Stanowczo odradza się jednak udział w SWL-ach stron głównych - znacznie korzystniejszym i bezpieczniejszym działaniem optymalizacyjnym jest postawienie na dobry jakościowo content.